SŁOWO NA NIEDZIELĘ
ABYŚCIE WIERZĄC, MIELI ŻYCIE W IMIĘ JEGO
Bóg przez swoje słowo rodzi nas do życia wiary. Słuchając Go sercem, wierząc w Niego i w to, co nam objawił, będziemy mieć życie w imię Jego (por. J 20,31). To życie, które nie przeminie – nawet jeśli zniszczeje nasze ciało.
Wiara jest łaską, ale domaga się ciągłej współpracy z Tym, który obdarowuje nią. Kto wierzy, należy do błogosławionych Pana, czyli szczęśliwych, którzy przyjęli Jego słowo i pozwolili, aby ono w nich zapuściło korzenie (por. J 19,29). Dojrzała wiara nie domaga się tego, aby widzieć. Idzie ona zawsze w parze z miłością. Kto kocha, ten wierzy Bogu, który odsłania przed nim swoje tajemnice i jednocześnie umiejętnie – łaską Ducha Świętego – pociąga serce w ich rozumienie…
Wiara prowadzi do życia w obfitości. Dzięki wierze człowiek czerpie z owoców zwycięskiej Paschy Jezusa. Ze swego przebitego boku pragnie On wciąż rozlewać na swój Kościół i na każdego z osobna, kto go współtworzy, swoje Boskie życie.
Każdy sakrament jest zanurzeniem w życiu samego Boga. Aby obficie czerpać z darów Jego miłości, potrzeba w prostocie przyjmować prawdę Ewangelii. To prawda o Jezusie, Synu Bożym, który dla nas stał się człowiekiem, został umęczony, umarł i zmartwychwstał – abyśmy mogli żyć na wieki w królestwie Ojca. Jeśli pozostajemy zjednoczeni z Chrystusem i nie odłączamy się od Niego poprzez grzech, będziemy żyć na wieki.
Pan, dostrzegając nasz brak wiary i nieumiejętność przyjęcia wszystkiego, co powiedział, cierpliwie daje znaki; pozwala się dotknąć, jak Tomaszowi (por. J 20,27). Pragnie, abyśmy – wierząc w Niego – mogli żyć Jego życiem.
Dotkliwym bólem naszych niespokojnych czasów jest brak wiary w Chrystusa, porzucanie Kościoła, sakramentów i niezrozumienie, czym jest prawdziwe życie… Tym serdeczniej Jezus przyzywa do siebie małą garstkę wierzących w Niego, pragnąc dla nich życia w obfitości (por. J 10,10). Chce dzielić z nimi tajemnice swojego Serca, tak aby zakwitło w nich życie łaski, rodząc obfite owoce dla królestwa.
Zbawiciel pragnie umacniać i odnawiać twoją więź z Nim. Czerpiąc z Niego, będziesz żył na wieki. Wierząc słowu Boga, jednocześnie staniesz się świadkiem wiary. Światła nie sposób ukryć, bo ono świeci w ciemnościach. I nawet w najbardziej zepsutym świecie promienie tego światła trafiają do serc ludzi spragnionych prawdy. Przyjmując do siebie światło wiary w Syna Bożego, będziesz żywą pochodnią, oświetlającą bliźnim drogę do Tego, który jest życiem (por. J 14,6). Nie wiesz, kiedy i kto dzięki twojej wierze przyjmie światło wiary w Syna Bożego. Ale pewne jest jedno: jeśli będzie to choćby jeden człowiek, ocaleje na wieki.
s. Bożena Maria Hanusiak pust.